niedziela, 28 lutego 2016

Dlaczego mówię NIE "innym hodowlą" i bezmyślnemu rozmnażaniu psów...

Już jakiś czas zastanawiałam się nad zrobieniem tej właśnie notki. Wszędzie teraz widzimy, jak ludzie kupują szczeniaka z nie wiadomego źródła, często chorego na start lub wychodzi w późnym wieku. Lub rozmnażają psy rasowe, w typie, najczęściej jako wytłumaczenie słyszymy bo "nie dopilnowałam suki" & "raz powinna mieć szczeniaki" & "przecież dla siebie i rodziny to nic złego".

Czy ktoś kiedyś, zastanawiał się dlaczego powstał Związek Kynologiczny w Polsce? Przecież nie powstał ani wczoraj, ani miesiąc temu, od kilkudziesięciu lat zrzesza ludzi na całym świecie, któarym nie zależy tylko na uzyskaniu byle jakich szczeniąt, byle jakiego pochodzenia, chorych, o byle jakim wyglądzie czy charakterze. To są dziesiątki lat, gdzie hodowca x kupując pierwszą sukę do hodowli, z czasem uzyskuje po niej kolejne pokolenia, staranie wyselekcjonowane, doskonałe pod względem charakteru, wyglądu, predyspozycji psy.

Powiesz, ale w końcu i on zarabia nawet tysiące na tych psach. Prawda, hodowca zarabia pieniądze na psach, ale uwierzcie nie tylko oni z tego żyją. Dla 99% hodowców to miłość oraz pasja pcha ich do pielęgnowania wielu wspaniałych cech danej rasy, które z pokolenia na pokolenie przekazywane są dalej. Hodowca nie kryje suki x, psem y, bez badań, bez uprawnień, nie żywi ich sianem, nie wbija sam sobie szczepień do książeczki, robienie championatów, wystaw także kosztuje. Jednak kupując psa ze sprawdzonej hodowli, możemy zajrzeć w papiery rodziców, często możemy poznać ich, zobaczyć jak mieszkają, pracują, możesz porozmawiać z hodowcą o przyszłym wspólnym życiu, o planach związanych z psem, o problemach. Kontakt nie urywa się z dniem wydania szczeniaka poza hodowlę, często hodowcy i właściciele utrzymują ze sobą kontakt przez wiele, wiele lat, nawet pomagając sobie nawzajem, by właściciel oraz pies wiedli ze sobą wspaniałe życie.

Dlaczego nie wszystkim innym związkom oraz domowym hodowlą? Nie mamy pewności co kupujemy, możemy kupić yorka, a wyrośnie z niego przerośnięte coś, co nie leżało nawet koło yorka. Nie mamy pewności o jego pochodzeniu, w końcu może być ze związku ojca i córki, albo syna i matki. Przecież ich rodowód z reguły (jak jest) jest bardzo ubogi, nie wiadomo co tak na prawdę kryje się w genach naszego psa/suki. Co za tym idzie, czy rodzice byli przebadani? Co szczeniaki ewentualnie odziedziczą w genach? Nie dowiemy się, bo z reguły te psy tego również nie posiadają, potem wychodzą epilepsje, stawy o różnych dysplazjach czy inne choroby. Zdarzają się "inne hodowlę" które mają badania, sporadycznie, ale są. Wtedy jedynie ktoś komu zależy na pecie może się do nich zgłosić, bo przecież na normalne wystawy nie pojedzie z takim psem, bo nie uznają jego rodowodu w Związku w jego mieście.

Podsumowując możesz kupić psa z innego związku lub z domowej hodowli, za mniejszą kasę, jednak nigdy nie masz gwarancji co tak na prawdę z tego wyjdzie, jak to dalej będzie i co będzie. Jeśli marzy ci się kariera wystawowa, to raczej również na tym polu jesteś spalona, sport? O ile szczeniak nie ma nigdzie ukrytych chorób, wiadomo nikt ni kogo nie zmusi do kupienia psa tylko z ZKwP. Jednak apelowałabym o przemyślenie tego i ewentualnie zamiast zasilać tych "innych" wziąć psa ze schroniska, rób uratowanego z takiego właśnie syfu ;)





Pytają mnie ludzie ostatnio, czemu tak jeżdżę po "innych" i rozmnażaniu bezmyślnie psów. Przypomnę nieśmiało, że Alex sam pochodzi z "innej hodowli" i gdy kiedyś będę brała psa, na pewno nie z nie pewnego źródła. Trafił do mnie z wieloma problemami socjalnymi jak i zdrowotnymi i z pewnymi rzeczami do końca będziemy walczyć, naszej wspólnej drogi.

Dla zainteresowanych, kolejna notka może być właśnie o życiu psa z "innej hodowli".

poniedziałek, 22 lutego 2016

LBA






Po blogach krąży niczym zaraza, wszędzie dosłownie trochę tu, trochę tam. Z zacięciem obserwowaliśmy i czytaliśmy wasze blogi oraz odpowiedzi, niezmiernie się ucieszyłam gdy wytypowali nas Collie & Malinois do tego zadania. Z przyjemnością, odpowiemy na każde pytanie ;)

1. Ćwiczenia i trening- zaplanowany schemat czy freestyle? 

U nas ćwiczenia, trening to głównie spontan, z moim psem nigdy dokładnie nie wiadomo co będzie się robić. Z racji braków w socjalizacji głównie stawiamy właśnie na to, prócz tego sztuczkujemy, ale wszystko tak na prawdę dzieje się na zasadzie, a teraz porobimy to.

2. Ukochany typ szelek? Dlaczego?  

Do tej pory posiadaliśmy tylko jeden rodzaj szelek, o takiej struktórze. W wielu sklepach pojawiają się pod różnymi nazwami, z racji tego, że to jedyny przetestowany typ trudno powiedzieć, że nasz ulubiony. Może kiedyś się to zmieni ;)

3. Akcesoria hand-made czy gotowce?  

Mamy tylko jedną rzecz zrobioną przez kogoś, obróżkę od M. Wilczewskiej.

4. Czego nie możesz zapomnieć na weekendowe seminarium z psem?

Osobiście wspólnie nie byliśmy na żadnym seminarium, ale śmiem twierdzić, że psa, smakołyki i pozytywną energię.

 5. Sport psi (niekoniecznie kynologiczny), który najbardziej Cię kręci (nawet jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie w nim startować)?  

Obedience, moja miłość oraz pasja <3 IPO też, ale w mniejszym stopniu może kiedyś uda mi się spełnić marzenia, kto wie.

6. Gdyby pojawił się u Ciebie kolejny pies, to czym musiałby się charakteryzować, żeby być idealnym psem?

Nie ma idealnych psów :D Najważniejsze dla mnie bym ja go kochała, a on mnie i byśmy się dobrze czuli w swoim towarzystwie.

7. Do kogo na szkolenie najchętniej byś się udał/a? Dlaczego?

Do Patrycji Kowalczyk, miałam przyjemność zobaczyć jak pracuje z psami oraz ludźmi. To co robi jest nie samowite, przydałaby się nam, niestety Alex nie nadaje się na podróże komunikacją miejską, a mamy do niej 45 minut drogi.

8. Co uważasz za swój największy błąd w szkoleniu czy socializacji swojego psa?

Brak socjalizacji z ludźmi (obcymi) na początku, oraz nowymi miejscami. Choć to drugie nie jest tak problematyczne jak to pierwsze.

9. A co uważasz za największy sukces w Waszej relacji?

To, że mimo chorób, pracy, życia codziennego oraz przeszkód z tym związanego potrafi spędzać sporo czasu ze sobą. Bawiąc się, trenując lub po prostu idąc na spacer, to jest wspaniałe.

10. Pod Twoją nieobecność pies/ psy zostają w domu luzem, w klatce czy na podwórku?
 Alex od początku nauczony był, że dom stoi otworem dla niego kiedy my wychodzimy. Kable i inne przedmioty co mu zagrażały/ją są pochowane, nigdy nie był zamykany.

11. Czego psiego życzyłabyś/ życzyłbyś sobie w swojej okolicy? 
 Może dobrego szkoleniowca? Lub klubu gdzie moglibyśmy trenować, a jazda autem/busem okazałaby się zbędna z racji odległości.

  

Nasze pytania:
1. Ulubione jedzenie twojego psa? Smakołyki, naturalne, a może karma?
2. Łóżko państwa, kojec, podłoga, a może klatka? Gdzie twój pies kocha spać :D
3. Najtrudniejsza twoim zdaniem komenda, którą wspólnie opanowaliście.
4. Skąd się wzięło imię twojego pupila?
5. Wasza wspólna, ukochana czynność. Dlaczego właśnie ona?
6. Ulubiona zabawka/zabawki? Skąd się wzięły i dlaczego właśnie one.
7. Czego najwięcej posiadacie w domu? Zabawki, obroże, smycze, szelki, a może inne akcesoria?

Kogo my typujemy?
1. Kiba & Chersi
2. Setus
3. Speedy & Okruszek
4. Syriusz (york)
5. Kentucky
6. Janka
7. Zona
8. Ginny & Tosia

środa, 10 lutego 2016

Styczeń, nowy rok, nowe zmiany..








Początek roku okazał się dla nas bardzo burzliwy, pełen przygód, bezradności oraz złości. Po burzliwej nocy sylwestrowej, mieliśmy z dwa dni spokoju. Alex jak to Alex uwielbia chorować na przeziębienie, zaczęło się od zwykłego kichania, kropiłam mu oczy specjalnymi kroplami które pomagają na katar. Niestety w nocy mu się pogorszyło doszły wymioty w dużej ilości, więc rano pierwszy przystanek to wizyta u naszego weterynarza. Pod moją nie obecność w domu wymioty się na siliły więc wróciliśmy do pani doktor, okazało się, że jest uczulony na penicyline najprawdopodobniej. Dostał kolejne leki, niestety to też nie pomogło do końca, późnym popołudniem wróciliśmy do przychodni po raz trzeci, dostał kolejne leki po których spał przez kilka godzin. Później przez następne kilka dni było znacząco lepiej, gdy toksyny wyszły z jego organizmu powrócił do normalnego zachowania i trybu życia.

Nie dawno odwiedziła nas ukochana ciotka <3 Nasza pani fotograf, ciotka do przytulania oraz szaleństw podwórkowych no i o to takie cudo nam nagrała.


Uczymy się nadal pilnie "wstydź się", co dość pokracznie nam wychodzi nie ma co nawet mówić. Jednakże spina doskonale spełnia swoją rolę tutaj.

Szukajka