piątek, 16 lutego 2018

Dziecko vs Alex - odwieczny problem.

Dlaczego postanowiłam poruszyć ten temat? Nie każdy pies lubi dzieci, a nie każde dziecko i rodzic to rozumie. Poza tym ostatnie spotkanie dało mi do myślenia i pomysł na ten post.

Alex i dziecko to zawsze był problematyczny temat. Alex nie koniecznie lubił dzieci, ponieważ jak był szczeniakiem nieodpowiedzialna sąsiadka pozwoliła wnuczkowi go ganiać. Żadne prośby, groźby nic nie działo. Dopiero po którymś razem postraszył chłopaka zębami (pokazał tylko je) i od tamtego czasu był spokój. Od tamtego czasu unikamy kontaktu z obcymi dziećmi z ulicy, a w rodzinie nie mamy dzieci w wieku od noworodka do pełnoletności. Znaczy no mamy, ale za daleko od nas i nie widujemy się zbyt często. Oni nie znają Alexa, Alex nie zna ich na tej zasadzie.

Pierwsze poważne spotkanie Alexa z dzieckiem twarzą w pysk, odbyło się jak byliśmy na krótkim wypadzie u znajomych pod Kędzierzynem Koźle. Przyjechał do mojej cioci siostrzeniec z córką w wieku około roku. Mała wiedziała co to pies i chciała do niego, ale myśmy z sporą rezerwą do tego podeszli. Jednak Alex sprostał zadaniu, mała pod czujnym okiem swojego ojca i moim podeszła do zapoznania się z psem, które odbyło się w większym drżeniu mojego serca niż samego psa. Pozwolił się dotknąć, pogłaskać i obyło się bez spięć. Nie przesadzaliśmy jednak z tym, wiedząc że Alex nie do końca lubi dzieci i nie wiadomo jak się to potoczy. Oczywiście mieliśmy na uwadze dobro psa i jeden negatywny sygnał i odpuścilibyśmy.

Drugie spotkanie odbyło się całkiem niedawno, bo w Styczniu. Było to w sumie drugie spotkanie Alexa z Julką, ale na pierwszym młoda miała ledwo 7 miesięcy i bywała z daleka od psa. Teraz miała rok i 4 miesiące, była chodząca, żywa, głośna no jak to dziecko w tym wieku. Jest córką mojej przyjaciółki na co dzień mieszkającej w Anglii. Większość czasu spędzałam u niej, jednak w jeden dzień przyszły do mnie. Nie ukrywam że obawiałam się tego spotkania i zachowania Alexa. Obie wiedziałyśmy że trzeba uważać w szczególności na psa z racji jego wcześniejszych doświadczeń. Jednak byłam pozytywnie nastawiona i na myśl nawet mi nie przeszło by pozbyć się psa na czas wizyty. Alex uwielbiał zawsze Nicol, więc bardzo ciepło ją przywitał. Julka była dla niego nowością, podchodził zarazem z zaciekawieniem i rezerwą. Jednak bez zachowań niepożądanych, co mnie bardzo cieszyło. Oczywiście oczy dookoła głowy, a spotkanie mijało i mijało. Powiem wam że byłam mile zaskoczona, Alex z jednej strony cały czas trzymał pewien dystans z drugiej był niczym cień dziecka i szedł za nią wszędzie. Ganiali się na około stołu, młoda go karmiła (filmik patrz) rwąc mu na kawałki mniejsze niż od noża normalnie. Do niczego nie był zmuszany, jeśli czuł że to za dużo to odchodził. Tylko raz mu psychika siadła, jak młoda zapędziła go w kozi róg (niespecjalnie). Widziałam przez ułamki sekund jego zęby, ale na zasadzie ostrzeżenia nie że chciał się na nią rzucić. Padła komenda, a Julka odeszła do swojej mamy i dalej był spokój. Dał się jej także nawet pogłaskać na koniec, przyjmując to spokojnie i bez nerwów. Oczywiście z niczym nie przesadzałyśmy, zważając na komfort psa i bezpieczeństwo dziecka.

Po obu spotkaniach padał jak zabity ze zmęczenia. Jednak nie mogłam mu się nadziwić, bo mimo jego obaw i niepokojów oraz wcześniejszych doświadczeń zachował się na prawdę doskonale. Postaramy się pracować nad jego relacją dziecko vs on, o ile nadarzy się ponownie okazja.


Uważam że pies i dziecko to doskonałe połączenie. Jednak wszystko trzeba robić z głową i wiedzieć jak do tego podejść. Jeśli jednak z drugiej strony pies nie koniecznie do dzieci, to nie ma co go zmuszać i przekonywać. Wiadomo przecież jak to może się skończyć. Jednak jak widać na przykładzie naszym, nawet jak się nie lubi koniecznie dzieci to jakoś można wspólnie egzystować krótki czas.

A u was jak to jest? A może było? Jakieś doświadczenia?

Szukajka