Czy wy też macie jakieś komendy wykorzystywane na co dzień lub
często? My mamy kilka. W sumie nigdy nie uczyłam ich Alexa jakoś
specjalnie, tak się po prostu złożyło. Jakie one są i do czego
wykorzystujemy, o tym poniżej.
1. Czekaj - wykorzystywana najczęściej na spacerach. Daje mu nią sygnał by zwolnił jeśli za szybko idzie na lince lub poczekał w miejscu, aż się do niego nieco zbliżę i wtedy może iść dalej.
2. Stój - wykorzystywana również na spacerach. Tutaj głównie używana podczas spacerów bez linki, Alex po jej usłyszeniu czeka w miejscu aż do niego podejdę i kontynuujemy spacer.
3. Okej - komenda zwalniająca lub wykorzystywana też czasem jako pochwała. Za równo w życiu domowym jak i na spacerach.
4. Do mnie - najbardziej znana i rozumiana komenda. Przywołuje nią psa do siebie, najczęściej dodaje do niej imię.
5. Fe - wykorzystywana i głównie sprawdzona na dworze. Jak Alex się nad czymś zawiesi (zapach lub przedmiot), to ją używam. Natychmiast porzuca ów rzecz i wraca do spaceru.
6. Noga - wbrew pozorom wykorzystywana głównie w domu. Po spacerze wycieram mu nogi, często sam podaje a czasem potrzebuje przypomnienia w postaci właśnie tejże komendy.
Jestem ciekawa waszej topowej listy i do czego ją wykorzystujecie. Dawajcie znać ;3
wtorek, 24 lipca 2018
niedziela, 1 lipca 2018
5 lat na tym świecie - Happy Birthday Alex !
Tak to się wydarzyło, to się stało i się nie odstanie. Alex 23.06 Czerwca skończył 5 lat. Nadal nie mogę w to uwierzyć że on już tyle czasu jest na tym świecie i prawie tyle samo ze mną.
Co się zmieniło?:
- Nadal niezmiennie cieszymy się wspólnym życiem.
- Nadal szlifujemy stare komendy oraz od czasu do czasu uczymy się nowych.
- Mamy postępy w walce z jego lękami, a nadal z niektórymi walczymy.
- Zostaliśmy odwiedzeni przez dziecko, a drugie niebawem nas odwiedzi i również to pierwsze (mniej więcej w podobnym czasie) i jestem nadal z niego strasznie dumna z tego zachowania co prezentował wtedy choć nie przepada za dziećmi i mam nadzieje że kolejne spotkania będą lepsze.
- To głównie się u mnie zmieniło, bo dzięki obejrzeniu kilku programów nauczyłam się lepiej czytać swojego psa i jego zachowanie. Dzięki temu mogę szybciej zareagować na nie pożądane zachowanie lub je później zniwelować.
- Istnieje spora szansa że wybierzemy się w tym roku na krótkie wakacje.
Czego ci życzę i mogę życzyć? Zdrowia przede wszystkim i jeszcze wielu lat życia. Bądź ze mną jak najdłużej. Oczywiście masy ulubionego jedzenia, smakołyków i zabawek. No i takie moje pobieżne życzenie, abyśmy w końcu zwalczyli twoje lęki i weszli na nowy poziom. 100 lat maluchu <3
Warto też zauważyć że zmienił nam się wygląd bloga. Serdecznie za to dziękujemy Oliwi Szewczyk <3 Jak wspominałam już wcześniej, odwaliłaś kawał doskonałej roboty.
Co się zmieniło?:
- Nadal niezmiennie cieszymy się wspólnym życiem.
- Nadal szlifujemy stare komendy oraz od czasu do czasu uczymy się nowych.
- Mamy postępy w walce z jego lękami, a nadal z niektórymi walczymy.
- Zostaliśmy odwiedzeni przez dziecko, a drugie niebawem nas odwiedzi i również to pierwsze (mniej więcej w podobnym czasie) i jestem nadal z niego strasznie dumna z tego zachowania co prezentował wtedy choć nie przepada za dziećmi i mam nadzieje że kolejne spotkania będą lepsze.
- To głównie się u mnie zmieniło, bo dzięki obejrzeniu kilku programów nauczyłam się lepiej czytać swojego psa i jego zachowanie. Dzięki temu mogę szybciej zareagować na nie pożądane zachowanie lub je później zniwelować.
- Istnieje spora szansa że wybierzemy się w tym roku na krótkie wakacje.
Czego ci życzę i mogę życzyć? Zdrowia przede wszystkim i jeszcze wielu lat życia. Bądź ze mną jak najdłużej. Oczywiście masy ulubionego jedzenia, smakołyków i zabawek. No i takie moje pobieżne życzenie, abyśmy w końcu zwalczyli twoje lęki i weszli na nowy poziom. 100 lat maluchu <3
Warto też zauważyć że zmienił nam się wygląd bloga. Serdecznie za to dziękujemy Oliwi Szewczyk <3 Jak wspominałam już wcześniej, odwaliłaś kawał doskonałej roboty.
piątek, 16 lutego 2018
Dziecko vs Alex - odwieczny problem.
Dlaczego postanowiłam poruszyć ten temat? Nie każdy pies lubi dzieci, a nie każde dziecko i rodzic to rozumie. Poza tym ostatnie spotkanie dało mi do myślenia i pomysł na ten post.
Alex i dziecko to zawsze był problematyczny temat. Alex nie koniecznie lubił dzieci, ponieważ jak był szczeniakiem nieodpowiedzialna sąsiadka pozwoliła wnuczkowi go ganiać. Żadne prośby, groźby nic nie działo. Dopiero po którymś razem postraszył chłopaka zębami (pokazał tylko je) i od tamtego czasu był spokój. Od tamtego czasu unikamy kontaktu z obcymi dziećmi z ulicy, a w rodzinie nie mamy dzieci w wieku od noworodka do pełnoletności. Znaczy no mamy, ale za daleko od nas i nie widujemy się zbyt często. Oni nie znają Alexa, Alex nie zna ich na tej zasadzie.
Pierwsze poważne spotkanie Alexa z dzieckiem twarzą w pysk, odbyło się jak byliśmy na krótkim wypadzie u znajomych pod Kędzierzynem Koźle. Przyjechał do mojej cioci siostrzeniec z córką w wieku około roku. Mała wiedziała co to pies i chciała do niego, ale myśmy z sporą rezerwą do tego podeszli. Jednak Alex sprostał zadaniu, mała pod czujnym okiem swojego ojca i moim podeszła do zapoznania się z psem, które odbyło się w większym drżeniu mojego serca niż samego psa. Pozwolił się dotknąć, pogłaskać i obyło się bez spięć. Nie przesadzaliśmy jednak z tym, wiedząc że Alex nie do końca lubi dzieci i nie wiadomo jak się to potoczy. Oczywiście mieliśmy na uwadze dobro psa i jeden negatywny sygnał i odpuścilibyśmy.
Drugie spotkanie odbyło się całkiem niedawno, bo w Styczniu. Było to w sumie drugie spotkanie Alexa z Julką, ale na pierwszym młoda miała ledwo 7 miesięcy i bywała z daleka od psa. Teraz miała rok i 4 miesiące, była chodząca, żywa, głośna no jak to dziecko w tym wieku. Jest córką mojej przyjaciółki na co dzień mieszkającej w Anglii. Większość czasu spędzałam u niej, jednak w jeden dzień przyszły do mnie. Nie ukrywam że obawiałam się tego spotkania i zachowania Alexa. Obie wiedziałyśmy że trzeba uważać w szczególności na psa z racji jego wcześniejszych doświadczeń. Jednak byłam pozytywnie nastawiona i na myśl nawet mi nie przeszło by pozbyć się psa na czas wizyty. Alex uwielbiał zawsze Nicol, więc bardzo ciepło ją przywitał. Julka była dla niego nowością, podchodził zarazem z zaciekawieniem i rezerwą. Jednak bez zachowań niepożądanych, co mnie bardzo cieszyło. Oczywiście oczy dookoła głowy, a spotkanie mijało i mijało. Powiem wam że byłam mile zaskoczona, Alex z jednej strony cały czas trzymał pewien dystans z drugiej był niczym cień dziecka i szedł za nią wszędzie. Ganiali się na około stołu, młoda go karmiła (filmik patrz) rwąc mu na kawałki mniejsze niż od noża normalnie. Do niczego nie był zmuszany, jeśli czuł że to za dużo to odchodził. Tylko raz mu psychika siadła, jak młoda zapędziła go w kozi róg (niespecjalnie). Widziałam przez ułamki sekund jego zęby, ale na zasadzie ostrzeżenia nie że chciał się na nią rzucić. Padła komenda, a Julka odeszła do swojej mamy i dalej był spokój. Dał się jej także nawet pogłaskać na koniec, przyjmując to spokojnie i bez nerwów. Oczywiście z niczym nie przesadzałyśmy, zważając na komfort psa i bezpieczeństwo dziecka.
Po obu spotkaniach padał jak zabity ze zmęczenia. Jednak nie mogłam mu się nadziwić, bo mimo jego obaw i niepokojów oraz wcześniejszych doświadczeń zachował się na prawdę doskonale. Postaramy się pracować nad jego relacją dziecko vs on, o ile nadarzy się ponownie okazja.
Uważam że pies i dziecko to doskonałe połączenie. Jednak wszystko trzeba robić z głową i wiedzieć jak do tego podejść. Jeśli jednak z drugiej strony pies nie koniecznie do dzieci, to nie ma co go zmuszać i przekonywać. Wiadomo przecież jak to może się skończyć. Jednak jak widać na przykładzie naszym, nawet jak się nie lubi koniecznie dzieci to jakoś można wspólnie egzystować krótki czas.
A u was jak to jest? A może było? Jakieś doświadczenia?
Alex i dziecko to zawsze był problematyczny temat. Alex nie koniecznie lubił dzieci, ponieważ jak był szczeniakiem nieodpowiedzialna sąsiadka pozwoliła wnuczkowi go ganiać. Żadne prośby, groźby nic nie działo. Dopiero po którymś razem postraszył chłopaka zębami (pokazał tylko je) i od tamtego czasu był spokój. Od tamtego czasu unikamy kontaktu z obcymi dziećmi z ulicy, a w rodzinie nie mamy dzieci w wieku od noworodka do pełnoletności. Znaczy no mamy, ale za daleko od nas i nie widujemy się zbyt często. Oni nie znają Alexa, Alex nie zna ich na tej zasadzie.
Pierwsze poważne spotkanie Alexa z dzieckiem twarzą w pysk, odbyło się jak byliśmy na krótkim wypadzie u znajomych pod Kędzierzynem Koźle. Przyjechał do mojej cioci siostrzeniec z córką w wieku około roku. Mała wiedziała co to pies i chciała do niego, ale myśmy z sporą rezerwą do tego podeszli. Jednak Alex sprostał zadaniu, mała pod czujnym okiem swojego ojca i moim podeszła do zapoznania się z psem, które odbyło się w większym drżeniu mojego serca niż samego psa. Pozwolił się dotknąć, pogłaskać i obyło się bez spięć. Nie przesadzaliśmy jednak z tym, wiedząc że Alex nie do końca lubi dzieci i nie wiadomo jak się to potoczy. Oczywiście mieliśmy na uwadze dobro psa i jeden negatywny sygnał i odpuścilibyśmy.
Drugie spotkanie odbyło się całkiem niedawno, bo w Styczniu. Było to w sumie drugie spotkanie Alexa z Julką, ale na pierwszym młoda miała ledwo 7 miesięcy i bywała z daleka od psa. Teraz miała rok i 4 miesiące, była chodząca, żywa, głośna no jak to dziecko w tym wieku. Jest córką mojej przyjaciółki na co dzień mieszkającej w Anglii. Większość czasu spędzałam u niej, jednak w jeden dzień przyszły do mnie. Nie ukrywam że obawiałam się tego spotkania i zachowania Alexa. Obie wiedziałyśmy że trzeba uważać w szczególności na psa z racji jego wcześniejszych doświadczeń. Jednak byłam pozytywnie nastawiona i na myśl nawet mi nie przeszło by pozbyć się psa na czas wizyty. Alex uwielbiał zawsze Nicol, więc bardzo ciepło ją przywitał. Julka była dla niego nowością, podchodził zarazem z zaciekawieniem i rezerwą. Jednak bez zachowań niepożądanych, co mnie bardzo cieszyło. Oczywiście oczy dookoła głowy, a spotkanie mijało i mijało. Powiem wam że byłam mile zaskoczona, Alex z jednej strony cały czas trzymał pewien dystans z drugiej był niczym cień dziecka i szedł za nią wszędzie. Ganiali się na około stołu, młoda go karmiła (filmik patrz) rwąc mu na kawałki mniejsze niż od noża normalnie. Do niczego nie był zmuszany, jeśli czuł że to za dużo to odchodził. Tylko raz mu psychika siadła, jak młoda zapędziła go w kozi róg (niespecjalnie). Widziałam przez ułamki sekund jego zęby, ale na zasadzie ostrzeżenia nie że chciał się na nią rzucić. Padła komenda, a Julka odeszła do swojej mamy i dalej był spokój. Dał się jej także nawet pogłaskać na koniec, przyjmując to spokojnie i bez nerwów. Oczywiście z niczym nie przesadzałyśmy, zważając na komfort psa i bezpieczeństwo dziecka.
Po obu spotkaniach padał jak zabity ze zmęczenia. Jednak nie mogłam mu się nadziwić, bo mimo jego obaw i niepokojów oraz wcześniejszych doświadczeń zachował się na prawdę doskonale. Postaramy się pracować nad jego relacją dziecko vs on, o ile nadarzy się ponownie okazja.
Uważam że pies i dziecko to doskonałe połączenie. Jednak wszystko trzeba robić z głową i wiedzieć jak do tego podejść. Jeśli jednak z drugiej strony pies nie koniecznie do dzieci, to nie ma co go zmuszać i przekonywać. Wiadomo przecież jak to może się skończyć. Jednak jak widać na przykładzie naszym, nawet jak się nie lubi koniecznie dzieci to jakoś można wspólnie egzystować krótki czas.
A u was jak to jest? A może było? Jakieś doświadczenia?
Subskrybuj:
Posty (Atom)